Cartoon z brodatym typem
Przedstawiamy wywiad z tatuatorem Brodą. Skromny aż do bólu, musieliśmy ciągnąć go za język. Jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych tatuatorów w kraju. Jego terminarz zapełniony jest na kilka miesięcy naprzód.
Rozmawiała: Ewelina Grycan dla ★Fabrion MAGAZINE
Broda, wyrobiłeś sobie niepowtarzalny, unikalny styl. Mam wrażenie, że siedzisz w tym od zawsze. Jak zaczęła się Twoja przygoda z tatuażem?
Już jako gówniarz tworzyłem. W szkole podczas lekcji wolałem rysować, niż się uczyć. Któregoś dnia zobaczyłem na ulicy beja z motylkiem na przedramieniu – pomyślałem, że spoko byłoby dziargać. Na początku robiłem tatuaże chłopakom z osiedla w piwnicy. Potem przeszedłem przez kilka miejsc: Tat 2 Studio, Sigil w Łodzi, Black Star, Hand of God i najlepsze–Stara Baba, w którym jestem teraz. Urodziłem się z maszynką zamiast dłoni. Nie nadaje się do niczego innego (śmiech).
Co Cię inspiruje, skąd czerpiesz pomysły?
Z pomysłami przychodzą klienci, a ja robię, co chcę na ich podstawie. Wiem, że nie wykonujesz dziar typu tribale czy tzw. mrocznych.
Dlaczego zdecydowałeś się na cartoon?
Dobry tatuator to taki, który umie wytatuować dobrze prawie wszystko. Jednak żeby w pełni popłynąć w jakąś tematykę i robić ją zajebiście raczej trzeba się ukierunkować. Nie robię mrocznych tatuaży, bo ich nie czuję, a za tribalami też nie przepadam i w ogóle potrafię być wybredny. Jeżeli ktoś chce świetne mroczne demono trupy czy trydbola, idzie do artysty który czerpie frajdę z ich tworzenia i robi je sto razy lepiej ode mnie. Po kolorowe, wesołe, przerysowane historie przychodzi do mnie. To lubię i to daje mi najwięcej satysfakcji.
Któregoś dnia zobaczyłem na ulicy beja z motylkiem na przedramieniu – pomyślałem, że spoko byłoby dziargać.
No właśnie, kto się u Ciebie dzierga, jacy są Twoi klienci?
Głównie młodzi, którzy mają w życiu fantazje, nie są znudzeni pracą i szarą rzeczywistością. Są zchilloutowani i cieszą się chwilą. Chodzi o nastawienie, wszystko inne jest nieważne.
Czy można powiedzieć o zmieniających się trendach w tatuażu na świecie i w Polsce?
Na świecie jest różnie, każdy kraj ma swoje tendencje. W Polsce trendem jest indywidualizm. Mamy zajebiście dużo zdolnych ludzi. Robią to coraz ładniej i coraz lepiej.
A kto jest twoim guru?
Nie mam guru jako takiego. Lubię ludzi, którzy robią to ładnie technicznie, darzę ich szacunkiem. Dobry tatuator musi być dobry technicznie i mieć pasję.
W jakich warunkach najchętniej pracujesz?
Pracowałem w wielu miejscach. Jeśli chodzi o lokal, to ewentualny grzyb na ścianach można zawsze przykryć jakimiś fajnymi obrazkami w ramach cięcia kosztów. Żeby nie tracić ciepła w zimie, wystarczy zabić okna deskami (śmiech). A tak na poważnie, chodzi o towarzyską atmosferę, najlepiej sprzyjającą popijawkom po, jak i w trakcie pracy. Musi mi się chcieć z radością przychodzić tam codziennie.
Tak kurwa, mam talent, haha. Rysuję to, co chcę i tam, gdzie chcę, to lubię najbardziej. Jestem pierdolonym pracoholikiem.
Twoje najdziwniejsze tatuaże?
Wszystkie są dziwne dla ludzi z zewnątrz, ale właśnie o to chodzi. Była gra w „kółko i krzyżyk” na wewnętrznej części dłoni, wszystko…
W jakich miejscach ciała ludzie najchętniej się tatuują? Co z miejscami intymnymi…?
Tatuaże całościowe na rękach, nogach i plecach. Tatuowałem już prawie każde miejsce, był też język. Kutasów nie dziargam, bo nie lubię, ale często zdarza mi się pracować przy bliskich kobiecych okolicach intymnych.
A gdzie najbardziej boli i jak się znieczulać?
Boli wszędzie… Dziara powiązana jest z pewnego rodzaju bólem. Nie stosuję żadnych środków znieczulających. Można walnąć jakieś piwko przed, ale bycie totalnie naprutym lub naćpanym przed robieniem tatuażu to głupota. Niektórzy klienci biorą tabletki przeciwbólowe, ale większość to fighterzy.
Wiem, że masz talent plastyczny. Tworzysz coś jeszcze?
Tak kurwa, mam talent, haha. Rysuję, to co chcę i tam, gdzie chcę, to lubię najbardziej. Chciałbym mieć na to trochę więcej czasu, ale liczy się przede wszystkim dziarganie. Jestem pierdolonym pracoholikiem.
Planujesz otwarcie własnego studia?
Wszyscy mnie o to pytają – nie chcę własnego studia! Nie zamierzam tez odkupić żadnego już działającego. Dobrze pracować mi u innych, lubię wyjeżdżać. Wolność i swoboda.
Wspomniałeś o wyjazdach, a jak z festiwalami tattoo?
Festiwale są spoko dla osób, które lubią szum. Czasem jeżdżę, ale głównie po to, żeby napić się piwka ze znajomymi.
Broda, coś dla naszych czytelników…
Niech żyje zabawa!!!
Zdjęcia: Archiwum prywatne (4)
powiązane strony: zobacz Fabrikon MAGAZINE nr 2
Źródło: Redakcja Fabrikon MAGAZINE
Komentarze
Redakcja
★Fabrikon MAGAZINE jest pierwszym w Polsce magazynem i serwisem internetowym opisującym wszystkie etapy pracy twórczej w produkcjach wizualnych (np. sesje zdjęciowe, pokazy mody, filmy reklamowe). Powstał przede wszystkim, aby inspirować i pokazywać prace najzdolniejszych twórców. e-mail: redakcja@fabrikon.pl
Zobacz wszystkie posty dodane przez tego autora